Bilski Tomasz - Flaj, książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine,
Tomasz Bilski
FLAJ
1
Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine,
Wieczorne powietrze było rześkie i o wiele przyjemniejsze od dziennego zaduchu. Ulice
wydawały się teraz większe i bardziej przyjazne. W lekko niebieskawym, sztucznym świetle żółtych
latarni wzbudzały nawet zaufanie, zdawały się odpoczywać po dniu pełnym pracy. Wracający do
domu Marcin Flaj chciał pójść w ich ślady.
Przemierzał miasto szybkim krokiem, ubrany w lekko przykrótkie dżinsy i białą koszulę
z krótkim rękawem; w prawej ręce niósł skórzaną aktówkę. Był szczupłym, wysokim mężczyzną,
przypominającym nieco patyczaka. Jego podłużną, chropowatą twarz zdobiły okrągłe okulary,
wyglądał trochę niezdarnie. Wrażenie niezdarności potęgowała rysująca się na twarzy powaga
połączona z dziecięcą niecierpliwością. Nie mógł doczekać się momentu, kiedy wróci do domu
i będzie mógł, jeśli dopisze mu szczęście, poświęcić się swojemu ulubionemu zajęciu. Póki co był
rozdrażniony. Nie był zbyt towarzyski, wśród znajomych uchodził raczej za dziwaka. Mimo tego
czasami zabierali go ze sobą po pracy do pubu.
- Wpadnij, zobaczysz będzie fajnie - mówili - Rozerwiesz się, trzeba czasem wyjść trochę do
ludzi. No Flaj chodź z nami!
Nie lubił jak ktoś mówił do niego po nazwisku. Mimo tego każdy poczynając od jego siostry
poprzez najbliższych przyjaciół, kończąc na kolegach z pracy i współlokatorze mówił do niego po
prostu Flaj. Przyzwyczaił się, choć nadal trochę go to irytowało. Wyjść ze znajomymi też nie lubił.
Zazwyczaj nudził się patrząc na kolegów i udając, że śmieszą go opowiadane anegdoty i kawały. Sam
nie znał żadnych anegdot. Przynajmniej nie takich, o których mógłby rozmawiać ze znajomymi;
wszystkie wiązały się z jego nietypowym hobby, które choć może wzbudzać kontrowersje, było
jedyną rzeczą, która pozwalała mu oderwać się na chwilę od parszywego świata zachłanności
i wyścigu szczurów.
Zawzięcie przemierzał krzywe chodniki mijając kolejne brudne, nieodnowione kamienice.
Wyprzedził go telepiący się z zawrotną prędkością stary autobus popularnie zwany „ogórkiem”. Flaj
zaklną pod nosem. „Gdybym poczekał na przystanku, zamiast zasuwać pieszo” myślał „byłbym za
parę minut w domu”. Tak naprawdę lubił te piesze powroty przez nocne miasto; tylko rozsądek
podpowiadał mu, że w czymś takim nie może być niczego wartościowego. Miasto o tej porze było
puste i bardzo ciche; jeżeli już zdarzyło się, że ciszę tę zepsuł choćby ryczący samochód to robił to
w taki sposób, że zdawało się to wydarzeniem na miarę całej galaktyki. To wszystko budowało we
Flaju poczucie, że miasto w nocy jest równie samotne jak on.
2
Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine,
Spieszył się. Bał się, że może stracić okazję na prawdziwą rozrywkę, a że lato jeszcze tak
naprawdę się nie zaczęło, okazji takich miał niewiele.
Do mieszkania wpadł jak rakieta, trzaskając za sobą drzwiami. Wiedział, że chociaż było już
po północy, jego współlokator jeszcze nie spał. Trzema krokami przeszedł korytarz i zajrzał przez
wiecznie uchylone drzwi do jego pokoju. Współlokator - Zbyszek był niskim, grubym człowiekiem
o okrągłej, młodej twarzy z wiecznie świecącym się podbródkiem. Całe dnie spędzał pracując
u znajomego w magazynie, gdzie zazwyczaj odsypiał noce. W nocy zaś siedział przed komputerem
ostro przy tym pijąc. Kiedy Flaj zajrzał do jego pokoju spostrzegł w niebieskim świetle monitora
kulistą sylwetkę, jak zawsze wpatrzoną w monitor. Zbyszek gwałtownie szarpał myszką, drugą rękę
trzymając na klawiaturze sięgał od czasu do czasu po butelkę z piwem. Flaj wiedział, że to jedna
z pierwszych, gdyby Zbyszek był już pijany wszedłby na czata zamiast grać. Miał na uszach
słuchawki, z których dźwięki słyszalne były nawet dla stojącego w korytarzu Flaja. Choć było to
prawie niemożliwe, Zbyszek od razu odezwał się do stojącego w cieniu współlokatora.
- Siema stary, jak było w robocie?
- Po staremu - odpowiedział przesuwając się bliżej niedomkniętych drzwi
- Coś późno dzisiaj wróciłeś. Czyżby w końcu jakaś impreza?
Flaj nigdy nie wierzył, że Zbyszek go słyszy; myślał zawsze, że tylko udaje, zachowując
odpowiednie odstępy między swoimi wypowiedziami tak, aby on mógł się zmieścić ze swoimi. Mimo
tego zawsze mu odpowiadał.
- Nic ciekawego. Wypiłem piwko ze znajomymi i poszedłem. - Zamyślił się na chwilę -
Piotrek, wiesz ten nowy, o którym ci mówiłem. Znowu się do mnie przyczepił. Znam się na żartach,
ale nie lubię jak się żartuje ze mnie. Poza tym zaczął się dopytywać, czemu taki dziwny jestem - Falj
wzruszył bezradnie ramionami - A co mu to przeszkadza?
- Daj spokój, stary, musisz być bardziej otwarty na ludzi. No i wyluzować, w końcu zacząć
żyć jak człowiek.
- Żyję jak chcę
- Zresztą jak chcesz
Flaj uśmiechnął się pod nosem i poszedł sprawdzić czy w jego pokoju nie czeka na niego miła
niespodzianka. Wsunął do środka głowę i nasłuchiwał chwilę. Nic. Zapalił światło, rozejrzał się
dokładnie, rzucił jeszcze tylko okiem pod lampę zawieszoną na środku pokoju, po czym nie gasząc
światła wyszedł. Udał się do kuchni. Wziął jabłko, spłukał je zimną wodą i wrócił do pokoju. Usiadł
na kanapie, naprzeciwko telewizora. Chwycił pilota i zmusił maszynę do działania. Trafił na jakiś
lipny program muzyczny. Między Flajem, a telewizorem stał jeszcze mały stolik przykryty
3
Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine,
kolorowym obrusem. Ogólnie pokój był raczej przestronny; spokojnie mogłyby mieszkać w nim dwie
osoby, Flajowi zależało jednak na przestrzeni. Tego wymagało jego hobby.
Kilkoma gryzami uporał się z jabłkiem, zostawiając sporo miąższu na ogryzku. Nigdy nie
dojadał jabłek do końca. Leniwym ruchem położył resztkę owocu na obrusie, ze znudzeniem
przyglądając się niekoniecznie ładnej piosenkarce pop śpiewającej przebój sezonu z obowiązkowym
słowem LOVE w tytule i refrenie. Siedział tak jeszcze około godziny, zerkając od czasu do czasu
w stronę otwartego okna. Niestety nie wydarzyło się nic, co mogłoby zwiastować spełnienie jego
nadziei. „Nie dzisiaj” pomyślał i poszedł spać.
Kiedy się obudził w pokoju było chłodno. Jasnoniebieski świt trzeźwo atakował
pomieszczenie przez wciąż otwarte okno. Flaj trzasnął w budzik chwilę przed pierwszym dzwonkiem.
Często mu się to zdarzało. Zastanawiał się nawet czy gdyby nie nastawił kiedyś budzika to też
obudziłby się o tej samej godzinie, co zawsze. Szybko uwinął się ze wszystkimi porannymi
czynnościami, ubrał lekko przykrótkie dżinsy, białą koszulę z krótkim rękawem i okulary. Spakował
drugie śniadanie do teczki i zajrzał do pokoju Zbyszka. Grubasek spał na klawiaturze, pod nim walały
się butelki po piwie i opakowania po chipsach. Upewniwszy się, że wszystko jest jak zawsze Flaj
ruszył do pracy.
Pracował w sklepie ze sprzętem komputerowym. Nie narzekał na robotę, zarabiał więcej niż
było mu potrzebne do przeżycia, a na komputerach znał się praktycznie od zawsze. Nieraz, kiedy coś
zepsuło się Zbyszkowi załatwiał mu tańsze części, a później własnoręcznie całość naprawiał.
W sklepie było dwóch sprzedawców. Pracowali parami, zawsze w takim samym składzie.
A przynajmniej dopóki ktoś nie zmienił pracy lub nie został wylany, co spotkało poprzedniego
partnera Flaja. Teraz pracował z Piotrkiem Pyrzyckim; młodym, nastawionym na zabawę chłopakiem
o świecących od żelu włosach i nieproporcjonalnych do reszty ciała, szerokich barkach. Trudno było
nie zauważyć, że Flaj i Piotrek byli kompletnym przeciwieństwem. Jeden poważny i cichy; drugi
krzykliwy i wiecznie rozbawiony. Choć trzeba przyznać, że w pracy uzupełniali się całkiem nieźle.
Piotrek zajmował się młodymi klientami, często sprzedając im więcej niż chcieli kupić. Flaj brał na
siebie starszych, poważniejszych interesantów, którym bardziej od ciekawego opowiadania o sprzęcie
i humoru imponowała rzetelna wiedza.
Pracowali razem już od ponad tygodnia. Flaj skupiał się jak zawsze na pracy, zdawał się nie
zwracać uwagi na Piotrka, który, będąc wiecznie rozkojarzonym, nie mógł jeszcze w pełni odnaleźć
się w nowej pracy. Nie wchodzili sobie w drogę, ogólnie mało ze sobą rozmawiali. Piotrek nie umiał
4
Tomasz Bilski, Flaj, Wydawnictwo Escape Magazine,
jednak zbyt długo wytrzymać nie odzywając się, więc kiedy przez dłuższy czas nie pojawił się żaden
klient zagadnął:
- Flaj?
- Tak?
- Od dawna tu pracujesz?
- Tak, a co? - Podniósł wzrok znad rozwiązywanej krzyżówki i skierował go w stronę kolegi
- A tak pytam - wzruszył obojętnie ramionami - wiesz, z ciekawości. Nie myślałeś kiedyś,
żeby robić coś innego?
- Nie. Po co?
- No wiesz, żeby zarobić trochę, no nie? Poza tym, na serio bawi cię ta robota?
Flaj trochę się zmieszał, odłożył ołówek i podparł się na rękach.
- Nie wiem… chyba tak. Nie wiele więcej potrafię
- No coś ty? Nie masz żadnych zainteresowań? Widzisz, ja na przykład nie chcę tu gnić cały
czas. Ja mam perspektywy. Wiem dobrze, co chcę robić.
- Co?
- No wiesz, od kiedy pamiętam chcę być - zastanowił się chwilę - muzykiem. Ostatnio nawet
sprawiłem sobie taki fajny program na kompa, żeby muzykę robić. Świetna sprawa, człowiek czuje, że
się realizuje! - Zaśmiał się dość dziwnie - Nie mów, że nie masz żadnych takich zainteresowań. Do
czegoś musisz się tak spieszyć po pracy - znowu się uśmiechnął, tym razem bardziej cwaniacko -
Chyba, że masz tam jakąś laseczkę, co?
- Nie mam laski - Flaj wbił wzrok w krzyżówkę udając, że zastanawia się nad którymś z haseł
- choć to fakt - dodał po chwili - że mam pewne hobby, do którego się spieszę.
- No - uradował się - wiedziałem, że jest jakiś powód, przez który tak dziwnie się
zachowujesz. Miałem kolegę, który zbierał robaki. Też straszny z niego dziwak był. - zamyślił się na
chwilę - opowiedz mi o tym hobby.
- Może innym razem - odpowiedział. Flaj bał się takich rozmów, a już zwłaszcza z Piotrkiem.
Nie chciał, żeby ktoś się dowiedział. Nie robi niczego złego, ale gdyby się dowiedzieli na pewno
patrzyliby krzywo. To co robi nie jest normalne i on wie o tym, ale kiedy nadarzy mu się okazja, żeby
to powtórzyć, po prostu nie może się powstrzymać. Zupełnie jakby żył tylko po to żeby to robić. Czuje
wtedy, że spełnia jakąś misję, robi światu przysługę, ale gdyby świat się dowiedział, gdyby to
zobaczył na pewno nie zrozumiałby. Nikt by nie zrozumiał. Pytaliby: Po co? Śmiali się i wygłupiali,
a Flaj naprawdę nie lubił, jak ktoś się z niego śmiał. Nie zniósłby tego. A gdyby dowiedział się o tym
ktoś taki jak Piotrek, Flaj szybko stałby się ofiarą licznych żartów i anegdot. Nie mógł mu powiedzieć.
- Ej no stary, przecież pracujemy razem - Piotrek zaczął podchodzić bliżej Flaja uśmiechając
się - możesz mi powiedzieć. - Flaj milczał - Nie ufasz mi? Pewnie to jakieś dziwactwo. Ale nie jesteś
żadnym zboczeńcem ani nic? - Zażartował
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •