Belgariady Tom 4 Wieza Czarow, Eddings David

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DAVID EDDINGS
Wieża Czarów
IV tom Belgariady
PROLOG
Będący opowieścią o tym, jak Riva o Żelaznej Dłoni został Strażnikiem Klejnotu
Aldura i o okrutnej zbrodni, uknutej w Nyissie.
Na podstawie Księgi Alornów i późniejszych relacji
Nadszedł wreszcie czas, kiedy Cherek i jego trzej synowie wyruszyli wraz z
Belgarathem Czarodziejem do Mallorei, aby odzyskać Klejnot Aldura, skradziony przez
kalekiego Boga Toraka. Lecz kiedy dotarli do komnaty w żelaznej wieży Toraka, w której
ukryto Klejnot, jedynie Riva o Żelaznej Dłoni, najmłodszy z braci, odważył się dotknąć
potężnego kamienia i unieść go ze sobą. Albowiem tylko dusza Rivy była wolna od złych
zamiarów.
A kiedy powrócili na Zachód, Belgarath obarczył Rivę i jego potomków obowiązkiem
wiecznego stania na straży Klejnotu, mówiąc:
- Tak długo, jak długo Klejnot pozostanie pod pieczęcią twoją i twojego rodu, Zachód
będzie bezpieczny.
Wtedy Riva zabrał Klejnot i pożeglował wraz ze swym ludem na Wyspę Wiatrów.
Tam, w jedynym miejscu, do którego mógł przybić okręt, rozkazał Riva wznieść Cytadelę, a
wokół niej warowne miasto, nazwane przez jego plemię Rivą. Była to forteca przygotowana
do wojny.
Wewnątrz Cytadeli wybudowano ogromną salę z wyciosanym z czarnego kamienia
tronem stojącym pod ścianą. I ludzie nazwali to miejsce Dworem Rivańskiego Króla.
Wtedy Riva zapadł w głęboki sen i w owym śnie objawił mu się Belar, Bóg-
Niedźwiedź Alornów, który rzekł:
- Wysłuchaj mnie, Strażniku Klejnotu, albowiem rozkażę, aby z nieba spadły dwie
gwiazdy. Ty zaś podniesiesz je, włożysz w ogień i stopisz. Z jednej wykujesz ostrze, z drugiej
rękojeść, by razem stworzyły miecz, który strzec będzie Klejnotu brata mego, Aldura.
Gdy Riva ocknął się, ujrzał, jak z nieba spadają dwie gwiazdy, podążył więc ich
śladem i odszukał je w wysokich górach. I uczynił z nimi tak, jak mu kazał Belar. Kiedy
jednak ukończył dzieło, rękojeść i ostrze nie dały się połączyć. Wówczas Riva wykrzyknął:
- Niestety, w mym dziele kryje się skaza, nie mogę bowiem scalić miecza!
Nagle lis, który siedział nie opodal i przyglądał mu się, przemówił do Rivy:
- Dzieło twe jest bez skazy, o Rivo. Weź rękojeść i osadź na jej szczycie Klejnot. -
Kiedy zaś Riva uczynił tak, jak mu polecono, Klejnot połączył się z rękojeścią, wszelako
ostrze wciąż trwało oddzielone. I znów odezwał się lis:
- Ujmij w lewą dłoń ostrze, a w prawą rękojeść i połącz je.
- Nie zdołam tego zrobić. To niemożliwe - rzekł Riva.
- Zaiste, mędrzec z ciebie - odparł lis - skoro wiesz, co nie jest możliwe, zanim jeszcze
spróbowałeś to zrobić.
Wtedy Riva zawstydził się. Zetknął ze sobą obie części miecza i ostrze wśliznęło się w
rękojeść niczym patyk w wodę. Miecz połączył się na zawsze.
Widząc to, lis zaśmiał się i rzekł:
- Weź miecz i uderz kamień, który przed tobą stoi. Riva przeląkł się, że cios
roztrzaska klingę, jednak posłuchał. Kamień pękł na dwoje, a z jego środka wytrysnęła struga,
która popłynęła do leżącego w dole miasta. Daleko zaś, na wschodzie, w mrokach Mallorei,
kaleki Torak zerwał się z łoża i chłodny dreszcz przeszył mu serce. Ponownie lis roześmiał
się, po czym umknął, przystając raz jeszcze, by obejrzeć się za siebie. I ujrzał Riva, że to już
nie lis, ale wielki srebrny wilk, pod którego postacią rozpoznał Belgaratha.
Riva rozkazał umieścić miecz na czarnej kamiennej ścianie za swym tronem, ostrzem
w dół - tak aby wieńczący rękojeść Klejnot znalazł się wysoko. I miecz przywarł do kamienia.
Nikt poza Rivą nie mógł go od niej oderwać.
Mijały lata. Ludzie widzieli, jak Klejnot jarzył się zimnym blaskiem, gdy Riva
zasiadał na tronie, kiedy zaś ujmował miecz i unosił go w górę, ostrze stawało się wielkim
jęzorem błękitnego ognia.
Wczesną wiosną w rok po wykuciu miecza na mrocznych wodach Morza Wiatrów
pojawiła się niewielka łódka poruszająca się bez wioseł i żagli. W środku siedziało
najpiękniejsze dziewczę na całym świecie. Imię jej brzmiało Beldaran, była ukochaną córką
Belgaratha, przybyła zaś, by zostać żoną Rivy. I serce Rivy zapłonęło z miłości do niej, jak to
mu było przeznaczone od początku świata.
W rok po ślubie Beldaran i Rivy, w Dzień Zarania, narodził im się syn, a na jego
prawej dłoni widniało piętno Klejnotu. Riva natychmiast zaniósł swoje dziecię do Dworu
Irańskiego Króla i położył jego maleńką dłoń na Klejnocie. Wówczas Klejnot poznał dziecię i
zapłonął miłością do niego. Od tej pory ręka każdego dziedzica Rivy oznaczona byk piętnem
Klejnotu, aby ten rozpoznał go i nie zniszczył, kiedy go dotknie, bowiem tylko jeden członek
rodu Rivy na pokolenie mógł bezpiecznie dotykać kamienia Aldura. Z każdym nowym
dziecięciem umacniała się więź pomiędzy Klejnotem a rodem Rivy i Klejnot stawał się coraz
potężniejszy. Każde takie zbratanie zwiększało też jego blask.
I tak działo się w mieście Rivie przez tysiąc lat. Czasami na Morzu Wiatrów pojawiały
się statki cudzoziemskich handlarzy, lecz okręty Chereku, których zadaniem była obrona
Wyspy Wiatrów, atakowały owych przybyszów i zatapiały ich. Po pewnym czasie królowie
Alornów spotkali się i po naradzie ustalili, że cudzoziemcy ci nie są sługami Toraka, lecz
kłaniają się bogu Nedrze. Postanowili tedy zezwolić owym statkom na spokojną żeglugę po
Morzu Wiatrów. „Nadejdzie może bowiem czas - rzekł Rivański Król do swych braci - gdy
synowie Nedry dołączą do naszej walki przecie Angarakom Toraka Jednookiego. Nie
obrażajmy zatem Nedry niszcząc statki jego dzieci”. Władca Rivy przemawiał mądrze i
królowie Alornów zgodzili się, że świat się zmienia.
Wkrótce podpisano traktaty z synami Nedry, którzy niczym dzieci radowali się,
składając podpisy na kawałkach pergaminu. Kiedy jednak zjawili się w przystani Rivy ze
statkami pełnymi jaskrawych świecidełek, którym przypisywali wielką wartość, Rivański
Król zaśmiał się z ich szaleństwa i rozkazał zamknąć przed nimi bramy miasta.
Synowie Nedry zwrócili się do swego króla, którego nazywali Imperatorem, aby siłą
rozwarł przed nimi bramy miasta, tak by mogli handlować towarami na ulicach Rivy, i
Imperator wysłał na Wyspę swoją armię. Wszelako czym innym było zezwolenie owym
cudzoziemcom z krainy zwanej Tolnedra na swobodną żeglugę po morzu, a zupełnie czym
innym zgoda na to, by bez przeszkód wysadzili swą armię u bram Rivy. Rivański Król
polecił, aby pas wybrzeża obok miasta został całkowicie oczyszczony i aby z przystani
usunięto wszystkie statki Tolnedry. I tak się stało.
Wielki był gniew Imperatora Tolnedry. Zgromadził on swoje armie, planując
przekroczyć Morze Wiatrów i rozpętać wojnę. Wówczas miłujący pokój Alornowie spotkali
się na naradzie i postanowili odwołać się do rozsądku nieroztropnego Imperatora. Wysłali mu
list, w którym ostrzegali, że jeśli nie zaniecha swych planów, połączą swe siły, by zniszczyć
go wraz z jego królestwem, szczątki zaś zmieść do morza. Imperator posłuchał owej
rozsądnej prośby i porzucił swój desperacki zamiar.
Lata mijały i Rivański Król pojąwszy, iż owi tolnedrańscy kupcy są zupełnie
nieszkodliwi, pozwolił im, aby zbudowali wioskę na brzegu obok miasta i tam wystawiali na
sprzedaż swe bezużyteczne towary. Ich rozpaczliwe starania, by cokolwiek sprzedać, zaczęły
go bawić, toteż poprosił swych ludzi, aby kupili od nich kilka przedmiotów - choć nikt nie
mógł pojąć, do czego mogłyby służyć.
Wreszcie, cztery tysiące i dwa lata po tym, jak Torak Przeklęty wzniósł skradziony
Klejnot i strzaskał ziemię, do wzniesionej przez synów Nedry wioski pod murami Rivy
przybyli inni cudzoziemcy. Oznajmili oni, że są synami boga Issy. Sami nazywali się Ny-
Issanami i twierdzili, że włada nimi kobieta, co wydało się nienaturalne wszystkim
słuchaczom. Imię owej królowej brzmiało Salmissra.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •