Bednarczyk - Życie codzienne warszawskiego getta, 27.11

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tadeusz Bednarczyk

ps. „Bednarz", „Tadeusz"

 

 

 

Życie codzienne

warszawskiego getta

 

 

 

 

 

Warszawskie getto i ludzie

(1939-1945 i dalej)

 

 

 

Wydawnictwo OJCZYZNA

Warszawa 1995

 

 

© Tadeusz Bednarczyk

I S B N 83-86-449-02-0

Wydawnictwo OJCZYZNA

Ul. Nowogrodzka 25/35 00-511 Warszawa Tel. 628-55-22

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spis treści

Wstęp…................................................................................................................ 5

Rozdział l. Dlaczego interesowałem się kwestią żydowską w Polsce?..............13

Rozdział II. Getto w pierwszym roku okupacji..................................................28

Rozdział III Getto zamknięte od grudnia 1940 r. do lipca 1942 r......................50

Rozdział IV. Akcja likwidacyjna Höflego lipiec-wrzesień 1942 r…….............69

Rozdział V. Getto od 13 września 1942 r. do 18 kwietnia 1943 r…………......77

Rozdział VI. Powstanie a właściwie Samoobrona….........................................95

Rozdział VII. Akcje pomocy gettu — jej źródła…......................................... 116

Rozdział VIII Szmalcownictwo, antysemityzm a kolaboracja i zdrada wewnętrzna.

Rozdział IX. Sterowanie gettem przez Gestapo i kontynuowanie tych metod po wojnie

w ramach antypolskiej działalności…………………………………..............242

Rozdział X. Galeria katów warszawskiego getta………………..................... 273

Rozdział XI. Zakończenie. Ocena i wnioski…………………..........................295

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wstęp

 

 

W krajach zachodnich ukazuje się liczne opracowania „historyczne". względnie

wspomnienia, które dotyczą losu Żydów w okresie II wojny światowej. Z uwagi na to, że

większość Żydów europejskich zamieszkiwała na ziemiach polskich, przeto w opracowaniach

tych dużo miejsca poświęca się stosunkom polsko-żydowskim w czasie minionej wojny.

Niestety, w przeważającej liczbie publikacji, prawda historyczna tamtych czasów

przedstawiana jest z reguły fałszywie i w sposób ubliżający prawdziwej humanitarnej

postawie i honorowi narodu polskiego.

Największa ilość tych dziwnie jednostronnych i oszczerczych publikacji wychodzi w

RFN, USA i w Izraelu. Fakt wysunięcia się na czoło — w tego rodzaju wystąpieniach

antypolskich — owych trzech ośrodków, tłumaczyć można przede wszystkim: a) chęcią

zdjęcia z NRF-owskich spadkobierców hitleryzmu opinii ludobójców, drogą przerzucenia

choćby jej części na Polaków; b) niechętnym stosunkiem krajów zachodnich do Polski, której

usiłuje się podrzucić antysemityzm i wspólnictwo duchowe w ludobójstwach hitlerowskich;

c) psychopatycznym urazem powstałym u Żydów po przebytych cierpieniach. oraz ich żalem

do ziemi polskiej i jej mieszkańców za przebycie tych cierpieli właśnie na tej ziemi (chociaż

były one zadane rękami niemieckimi); d) dezinformacją spowodowaną brakiem źródłowych,

obiektywnych, naukowych, w tym i polskich, opracowań historycznych.

Starania RFN o wymazanie z pamięci krajów Zachodu tej niechlubnej ludobójczej

przeszłości, są zrozumiałe z punktu widzenia interesów niemieckich. Odbywa się to

zazwyczaj drogą oszukańczej propagandy. Zachód nie widział i nie znał prawdy o

niemieckich katowniach i o krematoriach Oświęcimia, Treblinki, Bełżca, Sobiboru, Majdanka

i wielu innych, a jeśli nawet znał, to w nią nie wierzył. Zachód w solidarności do tzw.

zachodniej kultury, woli widzieć i słyszeć o niemieckich Bachach, Bethovenach, Haydnach

czy Schillerach i Goethach, niż o von dem Bachach, Eichmannach, Himmlerach, Hoessach

itp. Wymazywanie z pamięci odbywa się też drogą przekupywania opinii publicznej przez

opłacanie milczenia osób poszkodowanych. I to zarówno osób pojedynczych (np. Niemcy z

RFN usiłowali kupić w USA milczenie polskich „króliczek" z Ravensbrück, jak i całych

społeczeństw) np. Izrael otrzymał dotychczas od NRF jako „odszkodowanie" za krew i

zrabowane mienie żydowskie kilkadziesiąt mld dolarów, oraz pożyczki długoterminowe i

darowizny w wysokości również kilkunastu mld dolarów, przy tym obywatele Izraela dostali

odszkodowania indywidualne. Korzyści z tego tytułu płynące dla RFN widzieliśmy np. na

procesie Eichmanna, widzimy w akcji wybielania Niemców i zbliżenia politycznego. Do

szczytowych oszukańczych stwierdzeń propagandowych i służalczości wobec RFN zaliczyć

należy działalność filozofa i piewcy chasydyzmu Martina Bubera, który w swojej książce pt.

Der Jude und sein Judentum wydanej u Kolonii w 1963 r. m.in. napisał: „Elementarną

nienawiść do Żydów, ten wybuch z głębi jaźni — widziałem w Polsce, lecz nigdy w

Niemczech". Widzimy kto prowadzi i komu jest potrzebna polityka nienawiści i napięcia

miedzy narodami. Ważne, że za takie oświadczenia Niemcy dobrze płacą a i dla filozofa

pecunia non olet, co jest tradycją żydowska.

Swobodne i szerokie oddziaływanie wrogiej nam propagandy i bezkarne szerzenie

dezinformacji, spowodowane jest dotychczasowym brakiem należytej odprawy, jaka winna

być dana paszkwilantom ze strony wydawnictw polskich, czy instytutów historycznych.

Choćby np. Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie, który ma dość bogate

materiały historyczne. (Szkoda tylko że większość z nich jest w języku jidysz, utrudniającym

szersze ich badanie i odpowiednie wykorzystanie). Żydowski Instytut Historyczny

specjalizuje się monopolistycznie w sprawach martyrologii Żydów w Polsce, co jest cennym

wkładem do ukazania prawdy o hitlerowskim ludobójstwie, ale zarazem powinno być

rozszerzone o ukazanie polskiej pomocy dla Żydów. Publikuje jednak za mało i publikacje te

w dodatku nie uwzględniają wszystkich posiadanych materiałów. Widać to bardzo dokładnie

na praktyce „bronzowienia" milszej, choć istniejącej tylko pół roku ŻOB, a przemilczanie trzy

i pół letniej samotnej ideowej działalności ŻZW. Widać to jeszcze dokładniej na

boleśniejszym znacznie przykładzie pozostawienia, a nawet rozszerzenia w nowszych

historycznych opracowaniach naukowych jego pracowników wszelkich uogólnionych

akcentów szmalcownictwa, poniżających niesłusznie dobre imię ogółu Polaków i godzących

w ich honor, a zarazem zmniejszenie akcentów dotyczących licznych przypadków zdrady

wewnętrznej Żydów (np. u B. Marka wykreślono już w następnych wydaniach sylwetki

kolaborantów, jak: dyr. Weinberga, Głowińskiego czy Hirszla z szopu Fritza Schultza, czy

mistrza bokserskiego i policjanta żydowskiego „Szapsio" — Rotholca, i in.). Czy dla dobra

obiektywnej prawdy historycznej potrzebne są te zmiany proporcji, które tylko w następstwie

dają dogodna podkładkę „naukową" dla wrogich nam sił na zachodzie i rozzuchwalają ich

propagandę. Czy tak powinna postępować uczciwa placówka o aspiracjach naukowych, do

tego kompromitująco afiliowana z Polską Akademią Nauk. Żle to świadczy i o PAN.

Klasycznym przykładem takiej gry mogą być okrzyczane książki Urisa Exodus i Miła 18,

który bawił w Polsce, i jak twierdzi tu zdobył „źródłowe" materiały do swych książek (np.

polscy żołnierze rozstrzeliwujący Żydów w getcie!!!). Oczywiście informatorem instruującym

go był dyr. ŻIH B. Mark, gdyż wszyscy zagraniczni goście obowiązkowo przechodzili przez

jego ręce. To też te kalumnie w wydaniach Urisa obiegły świat w pół miliona egzemplarzach i

2 filmach. Podobnie było ze Steinerem autorem Treblinki, który zbierał materiały u B. Marka

w 1959 r. Wina B. Marka i ŻIH jest oczywista . A wszystko to zawdzięczamy Żydom-

stalinowcom z ZSRR, wychowanym we wrogości do Polski przez A. Lampego, z

kierownictwa ZPP-Żydów. Do tych stalinowców należał i Bernard Mark, wróg Polaków.

Przed wojną był on korektorem w brukowej „2 Groszówce", choć chciał uchodzić za

redaktora. W ZSRR napisał i wydał w 1944 r. broszurę o powstaniu żydowskim w getcie, ale

na tej podstawie został już powołany na stanowisko profesora w ŻIH, mimo braku wyższych

studiów (i afilialny w PAN !). On to wyspecjalizował się w opluwaniu Polaków za

„szmalcownictwo", ale złośliwe ukrywał, że szmalcownikami, obok mętów społecznych

polskich byli przedstawiciele mniejszości narodowych, w tym dużo Żydów (mieli oni

gestapowską tysięczną „Żagiew", swoją policję kolaborancką wraz z. Zarządem Gminy, czy

70 osobową specjalistyczną komórkę żydowską w centrali gestapo, kierowaną przez Żyda

Heninga). Mark kalumniatorsko i bezpodstawnie oskarżał Polaków o mordowanie Żydów, jak

np. miał to zrobić jakiś żołnierz podległy „Bystremu" — Iwańskiemu, czemu on mi

zaprzeczył na piśmie. Czy zamordowanie rzekome 30 Żydów w czasie Powstania

Warszawskiego. Plotkę podchwycili Żydzi stugębnie, by opluwać AK, która niosła im pomoc

i była dumą narodu polskiego. To też na Zachodzie roi się od pomówień, że AK mordowała

Żydów. I to wszystko zawdzięczamy Markowi i jego wychowankom. Jaką był marnotą

naukową świadczy fakt, że kolejne mutacje swoich prac o getcie w Warszawie dopasowywał

do aktualnych potrzeb politycznych, co mu wytknąłem na zebraniu historyków w PTH. Był

on niewiarygodny i niepoważny, choć napuszony i zarozumiały jako z-ca członka KC PPR.

Obok szmalcownictwa szermował stale antysemityzmem i płynącym stąd brakiem polskiej

dla nich pomocy. A równocześnie ukrywał fakty pomocy, umniejszał ją.

Równolegle preparowanymi dla zagranicy fałszywymi antypolskimi danymi

przyczyniał się do szerzenia w kraju i za granicą antypolonizmu On też. mówił o tolerancji,

porozumieniu, ale praktykował to jednostronnie, tj. jak antysemityzm to wrzask i rejwach, jak

antypolonizm to cisza i przemilczenie. Ale temu faryzeizmowi trzeba przeciwdziałać.

Powinny powstawać polskie odpowiednie opracowania historyczne źródłowe, prostujące

wszystkie zagraniczne i krajowe kłamstwa. Takich opracowań nie ma, gdyż Żydzi w

wydawnictwach i prasie, skutecznie eliminują takie opracowania, im mniej korzystne,

przedstawiające ich postawy zgodnie z prawdą — im niemiłą. Tego rodzaju publikacje

usunęłyby dezinformację i nieznajomość prawdy tamtych czasów, pomogłyby Żydom

obywatelom polskim, szczególnie tym z młodszego pokolenia dowiedzieć się, jak to było

naprawdę z ich ojców postawą wobec okupanta i jak było z polską pomocą.

Tymczasem sprawy tej nie chciał podjąć żaden Uniwersytet w PRL („odradzano" tę

tematykę), ani Wydział I PAN. Ten wycinek naszej historii oddano w pacht Żydom i ŻIH,

który działa nieobiektywnie, nie tylko nie chce pokazywać polskiej pomocy, ale wręcz ją

umniejsza, implikuje antypolskimi wstawkami, szkodzi nam pod szyldem placówki

naukowej.

Przez pierwszych kilkanaście lat po wojnie nie interesowałem się tym problemem, bo

ilościowo nie istniał, skoro ostatecznie pozostało w Polsce po wojnie ca 100 000 do 300 000

Żydów (obecnie pozostało po emigracjach ponad 50 000 do 100 000 sprytnych

nowobogackich) z czego tylko poniżej 20% przyznaje się do swego pochodzenia. Konieczne

jest dodać, że całe szerokie żydowskie kierownictwo MBP zmieniło Żydom w latach 1945/46

dziesiątki tysięcy dowodów osobistych na polsko brzmiące nazwiska, przechowując je w 6

dużych szafach pancernych w pokoju dyrektora gabinetu ministra BP — płk. Ajzen-

Andrzejewskiego, szefa komisji zmian nazwisk, do której należała m.in. pani ministrowa

Wierbłowska i pani ministrowa Skrzeszewska. Ja te szafy wypchane dokumentami widziałem

w 1945 r. — latem. Podobne szafy były w pozostałych wojewódzkich i powiatowych UB.

Problem liczebności Żydów istnieje natomiast jakościowo, z racji zajmowania przez nich

wielu decydenckich stanowisk w PRL i III RP. Zajmowanie przez Żydów dużej liczby

stanowisk decydujących o losach narodu polskiego, Żydzi tłumaczą zasadą

równouprawnienia obywatelskiego, ale w Izraelu żaden goj nie może zajmować

jakiegokolwiek stanowiska, a tylko wyłącznie Żydzi, tam równouprawnienie obywatelskie nie

działa, nie wierzą obcym. Zatem wyglądamy w Polsce na durniów. Dlatego też Żydzi nie

odtwarzają własnych partii w Polsce, bo praktyczniej im jest infiltrować wszelkie kierownicze

gremia w państwie polskim. Nie zabierałem głosu w tej tematyce nie chcąc być posądzony o

chęć czerpania korzyści, czy odcinania kuponów zasług z tytułu dość znacznego udziału w

akcji pomocy Żydom. Złapałem za pióro by dokumentować polską humanitarną,

chrześcijańską pomoc Żydom po usłyszeniu w klubie „Krzywego Koła" okropnych

antypolskich wypowiedzi wielu Żydów (m.in. doc. Kupczykowa, Zimand i in.) oraz po

przeczytaniu kilku książek wydanych za granicą i zionących do nas nienawiścią. Zacząłem

interesować się tymi autorami, rejestrować ich wypowiedzi, szukać źródeł ich informacji. Oto

nazwiska ważniejszych kalumniatorów: Martin Buber, Leon Uris, Reuben Ainsztajn, B.

Mark, A. Rutkowski, dr Icerles, MiriamNovitch, Jerzy Kosiński, F. Steiner, Chaim Kapłan, A.

Donat, Stanisław Wygodzki vel Dawid Weinberg, J. Wulff, I. Singer, Dinant, A. Pinkus, Yuri

Suhl, Irena Pędzik, Rosenthal, Rothman, M. Canin, Pinchas Lapide, Halberstam, Jocchak,

Caim Jaari, Józef Makowski vel Makower, N. Leneman, Henryk Grynberg, Joscf Kruk, Max

I. Dimont, Marek Cefen, Josef Brandes, S. L. Shneiderman, Pierre Joffry, Georges Friedman,

Anzelm Reiss, Artur Miller, E. Salpeter, Rolf Hochhut, Jakow Alon, Elie Wiesel, Nahum

Blumental, Milo Anstadt, Josef Kermish, Oscar Goldberg, Andrew Field, Richard Ggruberg,

Piotr Rawicz. Jan Rogier, S. Wiesenthal, H. Justus, J. Gilbert i setki innych. Ważniejsze

wypowiedzi wielu z nich będę jeszcze omawiał. Ponadto wielu Żydów występuje w prasie na

Zachodzie, w Izraelu, anonimowo. Bardzo duży ich procent stanowią Żydzi uratowani w

Polsce dzięki polskiej pomocy. Przy takiej ich demonstracyjnej postawie, zamiast

wdzięczności ukazującej nam nienawiść, musimy wierzyć tezie samych Żydów, naukowców,

Haffnera i Hercoga, którzy twierdzą, że „Żydzi byli i są zawsze antypolscy, lub właściwie

proniemieccy" — cytuję z pamięci. I oni zmuszają nas do obrony polskiego honoru.

W tej sytuacji, widząc szkodliwość tego rodzaju publikacji, brak obiektywizmu i taktu,

widząc tendencyjną fałszywość ocen przeszłości, płynącą i z narzuconej nam dezinformacji

stalinowsko-żydowskiej cenzury (cenzura była departamentem w żydowskim MBP, później

usamodzielniona) musiałem zabrać głos by dać świadectwo prawdzie i bronić honoru

narodowego. Dopingowały do tego i wystąpienia żydowskiej inteligencji w kraju, fałszerskie,

antypolskie, stające się jakby dokumentacją negatywnej oceny naszej pomocy, i

tendencyjnym „źródłem" dla zagranicznych publicystów, Do zabrania głosu zobowiązywał

mnie kierowniczy organizacyjny udział w akcji pomocy Żydom z ramienia sikorszczyckiej

OW — Organizacji Wojskowej (dalsza nazwa KB-Korpus Bezpieczeństwa-AK) i CKON-u.

Zobowiązywała mnie dobra znajomość spraw getta w Warszawie, w którym bywałem

codziennie aż do maja 1943 r. — w czym jestem unikatem w śród Polaków, a i wśród Żydów,

bo skoro się uratowali to musieli wcześniej wyjść z getta (bo ocalałych bojowników liczy się

na palcach). Ta znajomość ostatnich tygodni istnienia i walki getta jest szczególnie ważna dla

odtworzenia historii tego okresu, gdyż w ŻIH nigdy nie było wśród parających się historią

prawdziwego bojowca getta, piszącymi są w ŻIH ludzie którzy przebywali wtedy w ZSRR i

chcą być teraz znawcami, a właściwie propagandzistami. Mój głos naocznego świadka

zdarzeń jest zarazem pierwszym głosem Polaka, który to wszystko widział z bliska i

codziennie w latach 1939-1943.

Dla badaczy historii ważna może być konfrontacja tych dwóch spojrzeń. Miło jest mi

skwitować, że dotychczas moje publikacje na ten temat spotkały się ze zrozumieniem i

należytą oceną tak w kraju jak i za granicą. W lipcu 1962 r. przebywała w Polsce

przedstawicielka Żydowskiego Instytutu Historycznego z Tel-Avivu i bardzo poczytnego

dziennika Herui - p. Ch. Lazar; przybyła ona głównie śladem moich artykułów, celem

zebrania materiałów historycznych do książki o ŻZW, która ukazała się w Izraelu wiosną

1963 r. pt. Muranowska 7. Nie znalazłszy tych materiałów w pełni w Żydowskim Instytucie

Historycznym w Warszawie, znalazła je u ludzi, którzy byli uczestnikami wspólnej walki

Polaków i Żydów przeciwko Niemcom, znalazła przygotowane materiały u mnie, gdyż

zamówił je u mnie mcc. Drażnin, skarbnik partii Syjonistów Rewizjonistów, za co dziękował

mi okazjonalnie premier M. Begin.

Ujawnienie w szerszych rozmiarach działalności ŻZW, wiąże się z ujawnieniem

dotychczas przemilczanej kilkuletniej, szerokiej pomocy polskich kół konspiracyjnych,

związanych z rządem londyńskim. Ujawnienie tej działalności pozwoli historykom i

publicystom na poważne rozszerzenie bazy społeczno-politycznej polskich ośrodków

konspiracyjnych niosących pomoc Żydom, oraz efektów tej pomocy. Baza ta była dotychczas

zawężona do minimum. Ukazywała głównie pomoc ze strony PPR i GL-AL które w latach

1942/43 były dopiero w pierwszym stadium organizacyjno-rozwojowym i po prostu nie stać

ich było na dużo, a i tak świadczyły ofiarnie pomoc powyżej swoich możliwości.

Prezes Zarządu Głównego ZBoWiD gen. M. Moczar, w swym znanym artykule

publikowanym w kwietniu 1963 r. w dwutygodniku Za wolność i lud, piętnując narosłe

fałsze, podkreślał właśnie tę szerokość bazy społeczno-politycznej społeczeństwa polskiego

niosącego pomoc Żydom, głosił to jako komunista. Mówi to raczej o powszechności

współczucia dla Żydów i o spontaniczności pomocy dla nich, a przede wszystkim zaprzecza

kolportowanym na Zachodzie wersjom o szerokim polskim antysemityzmie. Antysemityzm

nasz był na pewno mniejszy od zachodniego, skoro Żydzi prześladowani w całej Europie,

zjechali do Polski i stworzyli w niej największe skupisko w diasporze (do końca XVIII w.).

Żyliśmy przez parę wieków na jednej ziemi, a jeśli nie razem, to obok siebie. Dlatego w

strasznych lalach 1940-44 żołnierze i partyzanci OW-KB i AK obok partyzantów AL czy

BCh, nieśli pomoc Żydom. Pomoc tę świadczyły nieomal wszystkie polskie ugrupowania

społeczno-polityczne. Będę to usiłował szkicowo wykazać i udowodnić. Głosy przeciwne tej

pomocy były odosobnione.

Przy opracowaniu niniejszego wycinka moich wspomnień okupacyjnych, (ma on

właściwie charakter relacji historycznej). kilku działaczy i kolegów pomogło mi w ustaleniu

lub przypomnieniu poszczególnych dat, nazwisk, osób lub szczegółów i faktów. Nie

wyklucza to możliwości powstania jakichś drobnych omyłek, ale czyż jakikolwiek fakt z

historii najnowszej można ustalić od razu, bez uniknięcia uściśleń i sprostowań? Nie jestem w

pełnym znaczeniu historykiem, a ekonomistą z wykształcenia, trudniącym się publicystyką

historyczną. Nie dysponuję więc warsztatem historyka, z jakimiś możliwościami

instytutowymi i archiwalnymi, ułatwiającymi pracę. Trudu napisania książki podjąłem się na

marginesie pracy zawodowej z nadzieją. że stworzy ona jakąś kanwę i wytyczy linie

kierunkowe do dalszych obiektywnych badań nad stosunkami polsko-żydowskimi podczas

okupacji.

Zanim to nastąpi, chcę w niniejszej pracy przedstawić prawdę tamtych czasów,

pokazać ówczesne postawy Żydów, pokazać wielką polską pomoc dla nich — co oni mi

utrudniają, chcę przeciwdziałać fałszerzom imputującym nam uogólniony obraz Polaka jako

rzekomego szmalcownika1, żyjącego wówczas dostatnio z Żydów, oraz jako zoologicznego

antysemity i faszysty. Przykro, że na książkową szerszą publikację pt. Obowiązek silniejszy

od śmierci musiałem czekać ponad 20 lat, (a na tę — 30 lat), że mimo upływu 50 lat od

okupacji trzeba walczyć o prawo do prawdy historycznej.

Okupacyjna współpraca Polaków i Żydów wypływała raczej z uczucia pewnej

sympatii, bo prawie każdy Polak miał znajomego Żyda, litowano się nad ich nieszczęściem.

Ludzie powinni się teraz wzajemnie odnaleźć po to, by dać świadectwo prawdzie. Za

paradoksalny trzeba uznać obecny stan, gdy najbardziej poszkodowani przez hitleryzm, tj.

Żydzi i Polacy, zamiast dążyć wspólnie do wytrzebienia resztek nieufności i niedomówień

podsycają ją tylko nietaktownym i nieuczciwym postępowaniem, czy publikacjami,

prowadzonymi często u nas w kraju pod szyldem oraz w imieniu polskiej nauki. Ale takie

postawy piętnował już A. Nowaczyński w książce pt. Mocarstwo anonimowe. Taką

nietaktowną, podstępną, a wręcz wrogą postawę i politykę wobec Polaków Żydzi wykazywali

od zarania — w średniowieczu, ciągłe zatargi, sprzeczności (lichwa, oszustwa, podatki,

przekupstwo, cła, karczmy, zdrada państwowa, rusyfikacja, germanizacja) czym rozdrażniali

Polaków. Mikołaj Rej wzywał do „wyplenienia Żydów” a ks. Piotr Skarga do „wygnania ich".

— A. Nowaczyński Mocarstwo anonimowe rozdział: „W Polsce od czasów zamierzchłych po

dzień dzisiejszy" str. 187-289. A np. od połowy 1915 r. Żydzi czynili wielkie zabiegi w

Berlinie, Wiedniu, Paryżu, w USA o specjalne prawa dla siebie w mającej powstać Polsce po

I wojnie światowej — miało to charakter wystąpień antypolskich, ograniczenia praw

Polaków. To oburzało Polaków.2

Przykro mi, ze niektóre moje uwagi polemiczne będą m.in. odnosiły się do

nieżyjącego B. Marka: są one jednak fragmentami moich wystąpień publicznych w Polskim

Towarzystwie Historycznym, wypowiedzianych w obecności Zmarłego, przy okazji

chciałbym podkreślić wielkie jego zasługi i benedyktyńską pracowitość w odtworzeniu

zbrodni hitlerowskich i martyrologii jego narodu, budzących ogólny szacunek. Ale w

niektórych osądach się myli, co jest rzeczą ludzką, lecz błędy należy korygować. A wchodzą

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •