Benedict R. - Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej, Azja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->R uthB E N E D I C TC hryzantem a i mieczW zory kultury japońskiejPrzełożyłai przedm ow ą opatrzyłaEwa K le k o tPaństwowy InstytutWydawniczyTytuł oryginałuTHE CH RYSANTHEM UM A N D THE SW ORD.PATTERNS OF JAPANESE CULTUREOkładkę projektowałMACIEJ UR BANIEC© Copyright for the Polish translation by Ewa Klekot, W arszawa 1999PRINTED IN POLANDPaństwowy Instytut W ydaw niczy, Warszawa 1999 r.Wydanie pierwszeSkład wykonał: Fotoskład FORMAT, W arszawa, ul. Tamka 4Druk i oprawa: B iałostockie Zakłady GraficzneNr zam. 2100/99ISBN 83-06-02734-5PR Z ED M O W AJest rok 1944, późna wiosna. W Europie wojska alianckie wylądowaływłaśnie w N orm andii, zm uszając faszystowskie Niem cy do walki nadwóch frontach, a na Pacyfiku am erykańska kontrofensyw a przeciw ­ko Japonii przynosi jedno zwycięstwo po drugim. Losy drugiej wojnyświatowej w ydają się przesądzone. W prowadzenie w życie nowegopodziału świata, ustalonego przez przyw ódców sprzymierzonych m o­carstw w Jałcie jest ju ż tylko kw estią czasu. Przyszli zw ycięzcy za­czynają opracow yw ać strategie postępow ania w obec przyszłych zw y­ciężonych. Chodzi w nich nie tylko o ukaranie państw-agresorównałożeniem kontrybucji czy o postaw ienie przyw ódców winnychzbrodni ludobójstw a przed trybunałem; ważne jest, by w obec wszyst­kich m ieszkańców N iem iec i Japonii przyjąć taką politykę, któraum ożliw iłaby resocjalizację całych narodów dotkniętych chorobąśm iercionośnych ideologii. W ładze amerykańskie, planując działaniapokojowe w A zji i Europie, zasięgają opinii polityków i wojskowych.Nie ograniczają się jednak do tego: chcąc przew idzieć reakcje m iesz­kańców krajów pokonanych oraz zachowanie ludności miejscowejwobec am erykańskich żołnierzy, zw racają się do antropologów, zna­w ców obcych ludów, narodów i kultur. N ajw ięksi ów cześni badacze,w ybitni profesorow ie i specjaliści, zatrudnieni zostają do sporządze­nia charakterystyk poszczególnych nacji, z którym i przyjdzie zetknąćsię amerykańskiej armii. M ają one pom óc w ładzom w przyjęciu naj­skuteczniejszej strategii, a żołnierzom i urzędnikom ułatw ić kontaktz ludnością miejscow ą. W śród antropologów, którzy się zdecydowalizaangażow ać politycznie w tak szczególny sposób, jest profesor RuthFulton Benedict, kierująca w ydziałem antropologii uniw ersytetu Co­lum bia w N ow ym Jorku.5Polityczny użytek z antropologii nie był niczym now ym w dziejachtej dyscypliny. Badania antropologów w przyszłości często służyływ ładzom wielkich im periów kolonialnych w utrw alaniu przekonaniao przewadze kultury białego człowieka i wynikającej z niej koniecz­ności cyw ilizow ania kolorowych „dzikich” . Zanim antropologia stałasię nauką akademicką, często jej twórcami byli po prostu kolonialniurzędnicy, którzy jeszcze długo po awansie dyscypliny na uniw er­syteckie katedry pozostawali głównym i inform atoram i w ykładają­cych ją profesorów. Nic w ięc dziwnego, że obserwacje antropologówwykorzystywano przy określaniu strategii sprawniejszego zarządzaniazam orskim i posiadłościam i korony brytyjskiej czy holenderskiej. Sta­ny Zjednoczone, które same były niegdyś kolonią, pew nie nieprzypa­dkowo stały się na przełom ie wieku X IX i X X kolebką nowego sposo­bu m yślenia o obcych kulturach, zw łaszcza tych określanych po­w szechnie m ianem prym ityw nych lub pierwotnych. Zgodnie z nimzaczęto twierdzić, że nie ma kultur gorszych i lepszych ani ludówbardziej lub mniej barbarzyńskich, a cywilizacja białego człowiekanie stanowi bynajmniej najwyższego etapu rozw oju społeczeństwludzkich, ku którem u zm ierzają one w różnym tempie i oczywiściez mniejszym pow odzeniem niż biali c y w i l i z o w a n i Europejczy­cy. Każda kultura przypom inać m iała organizm, przechodzący indy­w idualną drogę rozwoju, i ocena jednej kultury za pom ocą normobowiązujących w innej —w kulturze białego badacza —była tak samonie do pom yślenia jak ocenianie konia w edług kanonów psiej urody.Niemal na pewno koń okaże się brzydkim psem, tylko czy w ogólejest sens takiego podejścia do konia? K ażdą kulturę należy zatemopisywać w zgodzie z jej własnym i kategoriam i i badać charakterys­tyczne dla niej m echanizmy rozwoju. W pierwszej połow ie naszegowieku ten sposób m yślenia stał się w ażnym kierunkiem w naukachspołecznych, zyskując nazw ę relatyw izm u antropologicznego. W al­cząc o „rów noupraw nienie kultur” , relatywizm starał się pokazać, żeto, co białemu człowiekow i wydaje się u egzotycznych ludów przera­żające, szokujące czy dziwaczne, zawsze m a uzasadnienie w skom p­likowanym system ie ich kultury, który należy zrozum ieć jako całość,zanim zacznie się go jakkolw iek w artościow ać lub oceniać.Ruth Benedict tak właśnie m yślała i pisała o studiow anych przezsiebie ludach, poczynając od Indian Zuni, w śród których prowadziłabadania w latach dwudziestych, po Japończyków, którzy są bohatera­6mi ostatniej napisanej przez n ią książki. Benedict uw ażała poza tym, żekażdą kulturę opisać m ożna za pom ocą porządkujących ją wzorów,które determ inują zarów no zachowania ludzi, jak i sposób, w jakipostrzega się ją jako całość. Jedną ze swych najlepszych książekpoświęciła w łaśnie tem u zagadnieniu. W ydane po raz pierw szy w roku1934Wzory kulturym im o upływ u lat nadal należą do żelaznegorepertuaru lektur antropologicznych na całym świecie. Także książkao Japonii pośw ięcona jest opisowi w zorów kultury; takimi wzora-mi-em blem atam i kultury japońskiej są tytułow e m iecz i chryzantema.0 ile jednakW zory kultury,w których m owa jest o Indianach Zuni,Kwakiutlach oraz w yspiarskim ludzie Dobu z M elanezji, zostały prze­tłumaczone na polski przez znanego socjologa, A ntoninę Kłoskowską,1 wydane w roku 1966, to książkaChryzantema i miecz. Wzory kulturyjapońskiejukazuje się po polsku dopiero w pół w ieku po publikacjioryginału. Stało się tak praw dopodobnie przede w szystkim z powoduniecodziennej historii pow stania tej powszechnie czytywanej pracy,która ciągle stanow i jed n ą z podstaw ow ych lektur wprowadzającychzachodniego czytelnika w zagadnienia japońskiej kultury.Chryzante­ma i m ieczje st bowiem, ow ocem badań, jakie Ruth Benedict podjęła nazlecenie am erykańskich w ładz jako swoje „zadanie Japonia” w czasiedrugiej w ojny światow ej. Polityczne uw ikłanie książki zaciążyło na jejodbiorze po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Tym czasem , choćnapisana w bardzo konkretnej sytuacji historycznej i na jasno określo­ne zam ówienie społeczne, praca Benedict niewiele m a wspólnegoz am erykańską propagandą im perialistyczną. W yznając zasadę „rów ­noupraw nienia kultur” , autorka nie jest m isjonarką amerykańskichw artości i nie próbuje udow odnić kulturalnej przew agi Am eryki nadJaponią. W ięcej: w m om encie otwartego konfliktu przekonuje włas­nych rodaków o tym, że nie należy w roga potępiać, lecz „spróbowaćspojrzeć na św iat jego oczym a” . A jednak sytuacja polityczna, w jakiejksiążkaChryzantem a i m ieczpow staw ała, zaciążyła do pewnego stop­nia na jej zaw artości: choć w ielokrotnie m ow a tu o kapitulacji Japonii,nie m a żadnej w zm ianki o bom bie atomowej. A m erykański atak naH iroshim ę i N agasaki, którego autorka w żaden sposób nie mogłapopierać, po prostu nie istnieje w stw orzonym przez n ią obrazie.K siążka stanow i zarazem ciekawy szkic do portretu am erykań­skiego społeczeństw a, gdyż autorka, tłum acząc Japonię swoim roda­kom, odwołuje się do w zorów ich własnej kultury. Czytelnik, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •