Bestiariusz ogólnopotworny, bestiariusze

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dżinny
Demony i duchy powstałe z czystego ognia, czysty ogień czyli ogień bez dymu. Posiadaja nadnatrualną siłę i
potęge. Chociaż na ogół niewidzialne potrafia przjmować różne postacie (człowieka, zwierzęcia lub potwora).
Utożsamiały one siły natury, często wrogie człowiekowi. Byli mieszkańcami pustyni.
Dżinny były bardzo popularne w ludowej tradycji muzułmańskiej. Zgodnie z ludowymi legendami i baśniami,
człowiek przy pomocy zaklęć może sobie w pewnych wypadkach dżinna podporządkować (np. zmusić do
spełnienia trzech życzeń), a także uwięzić w lampie lub butelce (Księga tysiąca i jednej nocy). Często pełnili w
opowieściach funkcję strażników skarbów, byli mieszkańcami ruin, miejsc ponurych i opuszczonych.
Arabowie w czasach przed islamem uważali, że każdy poeta ma swojego dżinna, od którego zależy wielkość
jego talentu.
Ochronę przed złymi demonami miało dawać żelazo lub pierścienie ze złota i stali. Pomagają także amulety z
wilczych kłów i wersetów z Koranu, które wypisano zielonym lub czerwonym atramentem. Staroarabskie
praktyki magiczne (sihr) wymagały między innymi nawiązanie kontaktów ze światem zmarłych oraz właśnie
światem dżinnów. Dzięki nim leczono i wróżono. W czasach islamu większość tych praktyk zakazano.
Źli dżinnowie:
Ifryci (afryt, efryt, ifrit)
- zły duch, demon, w wierzeniach muzułmańskich uważany za szczególnie złośliwego
i niebezpiecznego, najpotężniejszy pośród dżinnów. Miał się wyróżniać wysokim wzrostem i wielką mocą. W
wierzeniach ludowych ifritem stawała się dusza człowieka, który zmarł nagle i nie został pochowany (w
szczególności dotyczy to ofiar morderstwa). Najgroźniejszym pośród ifritów był Marid, czyhający na ludzi na
drogach, zabić go można jednak cytując werset z Koranu.
Ghul, ghula
- w wierzeniach przedmuzułmańskiej Arabii, zły duch pustynny (pojawiający się także w innych
odosobnionych miejscach, na przykład na cmentarzach), demon zwykle rodzaju żeńskiego, wywodzący się z
arabskiego folkloru. Ghule zwabiały, napadały i zabijały podróżnych (zwykle potem pożerały swoje ofiary) oraz
okradały groby z umarłych (w następstwie tego, słowo ghoul odnosi się także do ludzi okradających groby).
Pojawiały się pod postacią zwierząt (głównie hieny), potworów lub wiedźm.
W islamie zaliczono je do kategorii dżinnów, choć trzeba pamiętać, że teologia islamu uznaję wiarę w ghule za
przesąd (Mahomet jednoznacznie potępił ją w hadisach). Według tradycji muzułmańskiej ghule powstały z
aniołów, które zbuntowały się przeciwko Bogu i zostały za karę porażone spadającymi gwiazdami. Części
potępionych aniołów spłonęła, część wpadła do wody i zamieniła się w krokodyle. Te, które trafiły na ląd, stały
się właśnie ghulami. Według innych wierzeń ghule powstały ze związku szatana z kobietą stworzoną z ognia.
Sila
- w wierzeniach staroarabskich (przed islamem) demoniczna wiedźma zamieszkująca pustynię, dżinn w
kobiecej postaci. Czasem przybiera postać wielbłąda o ludzkiej twarzy i rękach. Porywa ludzi na pustyni, aby ich
pożreć. Według ludowych opowieści zdarza się, że sila poślubia mężczyznę i żyje wśród ludzi. Silę można
zniszczyć wypowiadając formułę Allahu Akbar (Bóg jest wielki).
W animistycznych wierzeniach Arabów centralną role odgrywały dżinny, czczone przy źródłach i świętych
kamieniach. Składano im ofiary, gdyż inaczej sprowadzały nieszczęścia. Zdaje się, ze niektóre dżinny zyskały
status bóstw. Popularne były pielgrzymki do miejsc związanych z danym bóstwem - po dotarciu do sanktuarium
okrążano je w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Składano ofiary ze zwierząt, a sporadycznie
być może z ludzi. Wróżbiarze, wprowadzający się w trans za pomocą wywarów z ziół halucynogennych,
przekazywali posłania od bogów, odczytywali przyszłość, m.in. z lotu ptaków, śladów stop, wyciąganych losów.
Wiele plemion czciło tylko jedno z bóstw, jako swego nadprzyrodzonego opiekuna. Czasem zawarte sojusze
militarne bądź umowy handlowe sankcjonowano czcząc swoich bogów nawzajem. Być może pod wpływem
judaizmu i chrześcijaństwa pojawili się ludzie pobożni, hanifowie, głoszący, ze nad wszystkimi bóstwami i nad
światem panuje jeden, najwyższy Bóg.
Jako pozostałość mitologicznych wyobrażeń z przedmuzułmańskiej Arabii pojawiły się także w islamie, gdzie
stanowią trzecią kategorię rozumnych istot stworzonych przez Boga (obok aniołów i ludzi). Dżinny w
wierzeniach muzułmańskich dzielą się na dobre i złe. Dobre służą Bogu i pomagają ludziom (w szczególności
prorokom), zaś złe (ifrity, sile i ghule) szkodzą. Czasem do złych dżinnów zalicza się Szatana (Szajtana).
Podobnie jak ludzie, dżinny dzielą się na plemiona i rody.
Muhammad wykożystał przedmuzułmańskie wierzenia w tworzeniu Koranu:
I stworzyłem dżinny i ludzi tylko po to, by mnie czcili. I nie chce od nich żadnego zaopatrzenia, i nie chce, żeby
Mnie żywili. [51,56-57]
Feniks- wieczny ognisty ptak
Feniks (gr. foinix, łac. phoenix) - mityczny ptak, uznawany za symbol nieśmiertelności, wiecznego odradzania
się życia.
Był znany wszystkim pisarzom starożytności klasycznej, poczynając już od Herodota, według którego miał
przybywać z Arabii co 500 lat.
Według innych pisarzy był to ptak indyjski o purpurowo-złotym upierzeniu, który przebywał w powietrzu 500
lat, następnie miał przylatywać do Heliopolis w Egipcie, gdzie spalał się jakoby na ołtarzu świątyni na popiół.
Już następnego jednak dnia miał się odradzać z popiołów (powiedzenie "jak feniks z popiołów"), a trzeciego -
zupełnie dorosły - pozdrowiwszy kapłana, miał odlatywać na kolejne 500 lat. Według jeszcze innych pisarzy
zjawiał się co 1461 lub 7006 lat.
Według niektórych to greckie podanie jest być może związane ze świętą egipską czaplą, która jest symbolem
wiecznie się odradzającego wschodzącego słońca. Jej złote i purpurowe upierzenie symbolizowało wschód
słońca w Egipcie.
Feniks naczęściej był portretowany na tle słońca ze skrzydłami wzniesionymi do lotu.
Bazyliszek
Bazyliszek mógł być jadowitym wężem, złowrogim jaszczurem, ogromnym smokiem albo chimerą o głowie i
skrzydłach koguta osadzonych na ciele węża. Skąd aż takie różnice? Wizerunek bazyliszka zmieniał się na
przestrzeni dziejów. Mógł mieć nie tylko postać węża, jaszczura czy smoka, ale także koguta lub indyka, z
ogonem węża i oczami żaby lub jaszczurki. Wykluwał się z jaja złożonego przez siedmioletniego koguta lub z
jaja przechowywanego w kurzu. Inne źródła podają, że bazyliszek wykluwa się z jaja złożonego również przez
siedmioletniego koguta, lecz wysiedzianego przez węża lub ropuchę...
Nazwa tego gada pochodzi od greckiego basiliskos co znaczy „mały król”. Pierwsza wzmianka o bazyliszku
pochodzi z „Historii naturalnej” rzymskiego pisarza z pierwszego wieku – Pliniusza Starszego. Według niego
bazyliszek to niewielki, lecz śmiercionośny wąż, mający raptem ze trzydzieści centymetrów długości,
pochodzący z Afryki Północnej. Znany był jako „król węży” z powodu szeregu okrągłych, białoniebieskich
narośli, które zdobiły jego głowę, sprawiając wrażenie królewskiego diademu, wysadzanego drogocennymi
kamieniami. Miał zbliżać się do ofiary w pozycji pionowej, a nie wijąc się po ziemi, jak czynią to inne węże.
Jego oddech palił zarośla i kruszył kamienie. Wyziewy bazyliszka zatruwały powietrze do tego stopnia, że jeśli
jakiś ptak zapuścił się w locie ponad zamieszkaną przez niego okolicę, to natychmiast spadał na ziemię bez
życia. Podobny los spotykał także inne zwierzęta i węże oprócz armene, który pozostawał z bazyliszkiem w
wielkiej zażyłości. Z tej przyczyny bazyliszek zamieszkiwał przede wszystkim pustkowia, odludne tereny
Achobor i Nubii.
Bazyliszek zabijał samym swym sykiem, a to dlatego, że wraz z dźwiękiem wydobywało się z niego mordercze
tchnienie, którego zabójcza moc rozciągała się tak daleko, jak daleko oddech towarzyszy dźwiękowi. Inni
powiadają, że zabija spojrzeniem uśmiercając wszystko, na czym spocznie jego wzrok. Niektórzy mówią, iż
przyczyną zabójczego spojrzenia bazyliszka są wychodzące z jego oczu promienie, które mają moc niszczenia
wszystkiego dookoła, jednak w źródłach pisanych nie ma o tym żadnej wzmianki. Przyczyną mogłaby być raczej
jakaś trująca wydzielina oczna, rozchodząca się w powietrzu na skutek jej małego stężenia i ten sposób
powodująca szkody. Bazyliszka boją się i unikają wszystkie inne węże, z wyjątkiem wspomnianego, a i pewnie
on czasem musi przed nim uciekać. Zwierzę ukąszone przez bazyliszka puchnie od jadu i natychmiast umiera.
Także człowiek, jeśli tylko zbliży się do ofiary zabitej jadem tego gada, sam pada martwy, nawet jeśli dotknie jej
kopią lub długim kijem. To właśnie przydarzyło się pewnemu rycerzowi, który dotykając kopią truchła zabitego
przez bazyliszka zwierzęcia, padł nieżywy. Zdechł także jego koń, który przypadkowo dotknął owej kopii swym
pyskiem. Bazyliszka można było zabić na dwa sposoby. Mówi się, iż nie mógł znieść zapachu łasicy ani piania
koguta, dlatego też mieszkańcy wspomnianych krain, pragnąć wejść do nory bazyliszka, wpuszczali tam
najpierw stado łasic, który płoszyły bestię, a w końcu ją zabiły. Podobno tam, gdzie rozsypie się popiół z
bazyliszka, nie mogą się zagnieździć pająki (muszę spróbować – przypis autorki) ani inne jadowite szkodniki,
dlatego w starożytności wysypywano tym popiołem wnętrza świątyń. Uważano też, że srebro wypolerowane
popiołem z bazyliszka nabiera cech złota – ma jego kolor, wagę i twardość. Pokonanie bazyliszka z pomocą
koguta było o wiele łatwiejsze, ponieważ – jeśli wierzyć rzymskiemu pisarzowi Elianowi, wystarczył byle
odgłos koguciego piania, by wąż dokonał żywota w konwulsjach. To właśnie po to, by uchronić bazyliszka z
Komnaty Tajemnic przed podobnym losem, Tom Riddle przy pomocy Ginny pozbył się kilku kogutów z
Hogwartu. Jednak najlepszą obroną przed bazyliszkiem było lustro, które odbijało jego mordercze spojrzenie,
tak że potwór umierał z przerażenia. Średniowieczna „Historia Aleksandra Wielkiego” opisuje zwycięstwo króla
nad gadem właśnie przy pomocy lustra. Pogłosy tej legendy pojawiają się w jej wielu lokalnych adaptacjach. W
literaturze „bazyliszkowy wzrok” oznacza zabójcze, przenikliwe, złowieszcze spojrzenie:
Na to zadrżał Asesor, puścił z rąk kieliszek,
Utopił w Tadeuszu wzrok jak bazyliszek.
(A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”)
Idea, by pokonać bazyliszka wcale nie jest tak powszechnie znana i wspominają o niej nieliczne, przede
wszystkim polskie źródła. Bo w Polsce bazyliszek jest znany głównie jako mieszkaniec piwnicy jednej z
kamienic na warszawskim rynku (a także lochów krakowskiego pałacu Krzystofory). Może być to źródłem
konsternacji, ponieważ warszawski potwór nie był wężem, lecz miał ciało koguta jedynie z wężowym
ogonem.W średniowieczu księgi opisujące mityczne stworzenia zaczęły przedstawiać bazyliszka jako
przedziwne monstrum o tułowiu węża (według Greków i Rzymian bazyliszek był cały wężem) i głowie,
skrzydłach, a czasem również nogach koguta. Ten bazyliszek, którego wedle legendy można napotkać w Anglii i
w Afryce, znany był również pod angielską nazwą cockatrice. Mało prawdopodobna kombinacja węża i koguta
mogła wziąć swój początek z fantastycznych historii na temat jego narodzin, według których bazyliszek wylągł
się z jaja złożonego na stoku wzgórza przez koguta i wysiedzianego przez ropuchę. Takie właśnie wyobrażenie
bazyliszka, czasem z ciałem pokrytym piórami, czasem zaś z rybią łuską, było szeroko rozpowszechnione i
pojawiło się w średniowiecznej sztuce i heraldyce. Włoski uczony Brunetto Latini w końcu XIII wieku tak pisał
o bazyliszku:
„Bazyliszek jest królem węży. Ma on tak wiele jadu, że całe jego cielsko od tego błyszczy, wzrok zaś i oddech
roznoszą truciznę nie tylko w pobliżu stwora, ale i daleko od niego. Oddech bazyliszka zatruwa powietrze,
niszczy drzewa i zabija ptaki w locie, jego wzrok zaś uśmierca patrzącego nań człowieka. (…) Bazyliszek jest
wysoki na pół stopy, ma na skórze białe plamki, a na głowie grzebień podobny do koguciego. Przednia część
tułowia bazyliszka jest wyprostowana, natomiast pozostała część jest taka, jak u innych węży.”
To legendarne zwierzę wymieniane jest kilkakrotnie w Biblii i tak jak wąż symbolizuje tam zło, grzech, diabła
lub Antychrysta:
Wylęgają jaja bazyliszka i przędą pajęczynę;
Kto spożywa ich jaja, ginie, a gdy się je stłucze,
wypełznie z nich gad.
(Proroctwo Izajasza 59,5)
Po żmii i po bazyliszku chodzić będziesz, i podepczesz
lwa i smoka.
(Psalm 90,13)
Bazyliszek symbolizuje również karę bożą:
Bo oto ja puszczę na was węże bazyliszki, na które nie ma zaklęcia, i pokąsają was, mówi Pan.
(Proroctwo Jeremiasza 8,17)
Bazyliszkiem nazywa się człowieka podstępnego, przewrotnego, nieszczerego, złośliwego. Już u starego ludu
wikingów utrwaliło się - według Ahmeda ibn Fandlana (którego zapiski Michael Critchton wydał w postaci
książki „Zjadacze umarłych”, a która to książka sfilmowana pod tytułem „Trzynasty Wojownik”) - przysłowie
czy też raczej związek frazeologiczny brzmiący mniej więcej: „nie tykaj go, bo to bazyliszek” mające oznaczać,
że przeciwnik, którego adresat napomnienia miałby tknąć planuje coś niemiłego i odpowiedź na jego prowokację
to część jego zdradzieckiego planu.
Inaczej wyglądał bazyliszek w twórczości Andrzeja Sapkowskiego- Miał długi, jaszczurczy ogon, zakrzywiony,
ptasi dziób, błoniaste skrzydła, sierpowate szpony na pokrytych łuskami łapach, wydęte podgardle - u żywego
karminowe, u martwego – brudnorude oraz szkliste, wpadnięte oczy. Wzrokiem potrafił zamieniać wrogów w
kamień, ale tylko gdy działa w samoobronie. Był postrachem zerrikańskich pustyń. Boją się go wszystkie
stworzenia, nawet smoki i krokodyle, z wyjątkiem kun. Wylęga się z jaja zniesionego przez koguta,
wysiedzianego przez 101jadowitych węży. W lochu nie dało się go zabić bez zwierciadła. Jego skóra stanowiła
najdroższy materiał szewski i to w dodatku materiał „zagrożony wymarciem”. Pożerał dzieci.
Bazyliszek w świecie czarodziejów:
Jak pisze Newt Skamander w swoim bestsellerze „Magiczne zwierzęta i jak je znaleźć” pierwszy zarejestrowany
bazyliszek został wyhodowany przez Herpona Podłego, greckiego wężoustnego czarnoksiężnika, który po wielu
eksperymentach odkrył, że z kurzego jaja wysiedzianego przez ropuchę wykluwa się olbrzymi wąż, posiadający
niezwykle niebezpieczne moce. Według Skamandera bazyliszek jest szmaragdowozielonym wężem, który może
osiągnąć nawet pięćdziesiąt stóp długości. Samiec charakterystycznym szkarłatnym grzebieniem na głowie ma
wyjątkowo jadowite kły, ale jego najgroźniejszą bronią jest samo spojrzenie wielkich żółtych oczu. Każdy, kto
w niej spojrzy, natychmiast pada martwy.
Jeśli zasoby pożywienia są wystarczające (bazyliszek żywi się wszelkimi ssakami i ptakami, a także większością
gadów), bazyliszek może dożyć bardzo sędziwego wieku. Twierdzi się, że potwór Herpona Podłego dożył
prawie dziewięciuset lat.
Hodowla bazyliszków jest zakazana od czasów średniowiecza, ale takie praktyki łatwo ukryć, ponieważ kiedy
do akcji wkracza Urząd Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, wystarczy wyjąć jajo spod wysiadującej je
ropuchy. Tak czy inaczej, bazyliszków nie może kontrolować nikt poza wężoustnymi, a są one równie
niebezpieczne dla większości czarnoksiężników, jak dla innych czarodziejów. Na terenie Wielkiej Brytanii przez
ostatnie czterysta lat nie widziano ani jednego bazyliszka.
Bazyliszek to kolejne stworzenie z książek o Harrym Potterze, dla których źródłem inspiracji były
skamieniałości (tak jak dla smoków). Podobnie niezwykłe istoty można znaleźć w całej Australii; niektóre ich
wizerunki pochodzą sprzed 6 tysięcy lat. Tęczowy Wąż ma czasami głowę kangura; przypisuje mu się wielkie
czyny stwórcze i niszczycielskie. Wąż żył w okresie garrewakwani, czyli w Czasie Snów, kiedy żyli pół ludzie,
pół ptaki i pół ryby, z których później powstali ludzie.
Ślady przerażającego przodka bazyliszka znaleziono w Afryce Północnej, na obszarze niecki Fajum w Egipcie,
między doliną Nilu i Dżebel al. Katrani. Dziś jest to pustynia, ale w przeszłości rosła tu bujna roślinność
tropikalna, były jeziora, rzeki i bagna. Pod warstwą piasku można znaleźć szczątki prehistorycznych paproci i
mieszkańców niecki. Paleontolodzy odkryli tu kości stworzeń podobnych do hipopotama i nosorożca, dawnych
padlinożerców przypominających hieny, pradawnych słoni i przodków wielorybów, jeszcze z zachowanymi
kończynami, a także żółwi, krów morskich, ptaków i gryzoni. Wśród nich żył również krewny bazyliszka,
zwany Gigantophis (olbrzymi wąż). Ten dusiciel był zapewne największym wężem, jaki kiedykolwiek pełzał po
terenie dzisiejszego Egiptu i Libii 35-45 milionów lat temu.
Nazwa Gigantophis jest jak najbardziej odpowiednia, bowiem wszystkie znalezione kręgi tego węża są większe
od największego kręgu anakondy. „Podejrzewam, że duży Gigantophis miał około 12 m długości” – komentuje
znawca węży Jason Head z Southern Methodist University w Dallas w Teksasie. Gigantophis był spokrewniony
ze współczesnymi dusicielami, boa i pytonami, które nadaj mają maleńkie, podobne do szponów palce – tyle im
pozostało z nóg. Wielki wąż prawdopodobnie również posiadał takie „ostrogi”, które w rzeczywistości są
zbudowane z kości udowych.
Śmiertelne spojrzenie bazyliszka może się wiązać z czujnikami ciepła na psyku węża, używanymi do
zlokalizowania ciepłokrwistych ofiar w nocy. „Jak sama nazwa wskazuje Gigantophis był ogromnym wężem, a
zatem najprawdopodobniej lubił spore ofiary.– Podczas łowów polegał zapewne na chemorecepcji [węchu],
ponieważ duże zwierzęta łatwiej wywęszyć niż małe. Zapach pozwala wyśledzić ofiarę ze znacznie większej
odległości niż ciepło”. Jak sami przeczytaliście, bazyliszek żył naprawdę… W końcu w każdej legendzie jest
ziarnko prawdy…
Gonzweel
Pewien anonimowy mieszkaniec Nowego Jorku w liście do doktora Karla Shukera tak opisuje swoje
doświadczenia z tą dziwną istotą: Działo się to na początku lat 50. kiedy mieszkałem w dzielnicy Bronx w
Nowym Jorku, zanim moja rodzina przeprowadziła się do Buttler Houses Complex w 1964 roku [tu kończą się
informacje na temat autora tego listu, poza tym nie wiadomo o nim doslownie nic]. Wówczas często
widywaliśmy istotę, którą mój młodszy brat Ralph nazywał GONZWELL. Pojawiała się na dachu za oknem
sypialni i patrzyła na nas. Czasami wchodziła do pokoju. Była ciemnoszara, miała gładkie pióra lub sierść i
wyglądała jak skrzyżowanie strusia, nietoperza, wielkiego ptaka i człowieka. Mogła, niczym struś, wyciągnąć
szyję, kiedy chciała się zbliżyc i spojrzeć nam w oczy. Nie wiem, czy tak działo się naprawdę, czy ta dziwna
istota tylko wytwarzała takie złudzenie. Czasami nie opuszczała dachu, tylko wsadzala głowę do pokoju, dążąc
do kontaktu twarzą w twarz, ale zanim to zrobiła, trzeba było spojrzec jej w oczy. Miała wielkie, odblaskowe,
rybie oczy, które czasami lśniły jak macica perłowa i mieniły sie czerwono, żółto i zielono. Nie wiem, czy w ten
sposób odbijało się światło, czy też same oczy wysyłały taki blask, ale to spojrzenie nas hipnotyzowało.
Stworzenie pojawiało sie tylko w ciepłych miesiącach, w bezksiężycowe noce. Nie wiemy, czy przychodziło w
innych okresach(...)gdy stwór spoglądał nam w oczy, nie mogliśmy sie ani poruszyć, ani krzyczeć. Nazywaliśmy
go PAN GONZWELL, gdy tylko upodobniał się do człowieka, lub GONZWELL, ilekroć pojawiał się w postaci
podobnej do ptaka lub nietoperza. Nigdy jednak nie wyglądał jak człowiek, raczej jak humanoid(...)Dopiero w
latach 70. usłyszałem o istocie, której opis przypominał naszego GONZWELLA. Dowiedziałem się o niej z
książki zatytułowanej The Mothman Prophecies napisanej przez, o ile dobrze pamiętam, Johna Keela [książka
dotyczy serii niezwykłych wizyt składanych przez istotę "gonzwellopodobną" w point Pleassant w stanie
Virginia w latach 60.] Nadal więc zadaje sobie pytanie, czy to był tylko senny koszmar o istocie, która staje za
oknem i patrzy na nas jak w obrazek. Sen czy rzeczywistość? Fikcja czy fakt? Myślcie, co chcecie.
Istnieje coś, co możemy ujrzeć tylko w szczególnych warunkach. Nigdy jednak nie widzimy tego czegoś takim,
jakim jest naprawdę, ale to, co ta istota chce, żebyśmy widzieli, przefiltrowane przez nasz umysł, świadomie lub
nieświadomie nakierowany zgodnie z naszym określonym systemem wierzeń.
Ahool
Ahool to rzekomo olbrzymi jawajski nietoperz, budzący zabobonny lęk wśród tubylców, którzy opowiadają o
nim niesamowite legendy. Zamieszkuje lasy zachodniej Jawy, jego tułów wraz z głową ma wielkość
niemowlęcia, a skrzydła osiągają rozpiętość do 3 metrów. Głowa ahoola przypomina ludzką, bądź małpią, co jest
głównym powodem strachu tubylców przed tym przedziwnym stworzeniem. Można go spotkać w lesie, jednak
większość dnia spędza w grotach i jaskiniach ukrytych za kaskadami wodospadów. Nazwa ,,ahool" jest
onamatopeją - pochodzi od odgłosów, jakie zwierzę wydaje polując na ryby tuż nad powierzchnią wody. Takie
dźwięki usłyszał w 1927 roku jawajski zoolog Erns Bartels nad rzeką Tjidjenkol, co skłoniło go do podjęcia
badań wraz z amerykańskim kryptozoologiem Ivanem T. Sandersonem. Niestety, poszukiwania stwora
zakończyły się niepowodzeniem.
Licze - nieumarli magowie
Każdy chyba z nas zna paskudy jakimi są nekromanci. Jak ktoś nie wie kim są, to napiszę tylko, że to magowie,
którzy specjalizują się w dosyć mrocznej sztuce magicznej dotyczącej śmierci i wskrzeszania zmarłych.
Większość z nich żyje sobie gdzieś w jakiejś śmierdzącej krypcie i tam umiera. Jednak raz na jakiś czas znajdzie
się taki, który stwierdzi, że życie jest za krótkie na poznanie całej dostępnej wiedzy i postanowi w jakiś sposób
stać się nieśmiertelnym. Czyli po prostu ma zamiar stać się Liczem.
Istnieje wiele wersji tej nazwy. Jest Lich (AD&D), Liche (Warhammer), Licz (wersja polska), Czarotrup (mniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •