Biały myśliwy, ★ MOJE i TWOJE KINO

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:21:BIAŁY MYLIWY|CZARNE SERCE00:00:49:John Wilson.|Człowiek gwałtownego charakteru.00:00:54:Jego szalone życie przypisywano...00:00:56:osobistemu dšżeniu|do samozniszczenia.00:00:59:Te uogólnienia zawsze|wydawały mi się niesłuszne.00:01:02:Dlatego postanowiłem|to napisać.00:01:04:Genialny, ignorujšcy|wszystkich filmowiec,00:01:07:gwałcšcy wszelkie niepisane prawa...00:01:10:przemysłu filmowego,00:01:12:a jednoczenie obdarzony cudownš|umiejętnociš miękkiego lšdowania.00:01:33:Pan Verrill?|Panna Wilding.00:01:35:- Witam.|- Udany lot?00:01:37:- Tak, dziękuję.|- Pan Wilson pana oczekuje.00:01:49:- Jak Szwajcaria?|- Szwajcaria? wietnie.00:01:52:Do Eggerton Gardens.00:01:54:Tak, proszę pani.00:01:56:- Nie mieszka w Claridge's?|- Mieszkał.00:01:59:Teraz ma dom.00:02:01:Pożyczka od bogatego przyjaciela.00:02:04:Zna pan Johna.00:02:07:To znaczy pana Wilsona.00:02:33:George, to pan Verrill.|Pan Wilson już wstał?00:02:36:Tak, już dawno.|Jedził konno.00:02:41:Je niadanie.00:03:06:Wejć.00:03:17:Pan Verrill jest tutaj.00:03:22:- Pete!|- Johnny!00:03:24:O rany!00:03:26:- Co u ciebie?|- Dobrze.00:03:28:Dobrze wyglšdasz.00:03:30:- Gdzie byłe?|- Na nartach i na słońcu.00:03:33:To wietnie.00:03:34:- Tęskniłem za tobš.|- Ja też.00:03:37:Stary Pete.00:03:38:- Kawy?|- Dziękuję.00:03:40:- Niezła chata.|- Prawda?00:03:42:- Zwróciłe uwagę na salon?|- No pewno!00:03:45:Wyjštkowo paskudny, nie?|Uwielbiam go.00:03:47:Panno Wilding, niech pani|sobie idzie. Dzi nie ma pracy.00:03:52:Co mylisz o moim stroju?00:03:54:Prawdziwy odjazd, Johnny.00:03:58:Jasne, że tak.00:03:59:A co u ciebie?|Jak ksišżka?00:04:01:Nie zajmowałem się ksišżkš.00:04:04:Dlaczego?|Czy wolisz nie mówić?00:04:06:Jako nie mogłem się zabrać.00:04:08:A potem poznałem pewnš damę.00:04:11:- Straszne, co?|- Pewnie.00:04:13:Potem nie rozumiesz,|dlaczego to było takie ważne.00:04:17:Ciężko jest pamiętać, dlaczego|latamy za damš, kiedy jš dogonimy.00:04:21:Prawda. Z nart też przez niš nici.00:04:24:Szkoda. Ale mam|dla ciebie lekarstwo: Afryka.00:04:28:Pojed ze mnš,|zajmij się scenariuszem.00:04:31:- Mylisz, że to mi pomoże?|- Nawet jeli nie, to zrób to i tak.00:04:35:Czasem nie wolno zastanawiać się,|co słuszne, a co nie.00:04:40:Nie takim jak my.|Pakuj się i w drogę.00:04:46:Zacznę tę ksišżkę.00:04:48:Nie napisałe jej,|nie byłe gotów.00:04:51:- Tak mylisz?|- Ja to wiem.00:04:53:Kiedy wyjeżdżasz?00:04:55:Za tydzień, 10 dni. Zaczniemy tu,|a potem jazda.00:04:59:- Kto gra w tym filmie?|- Phil Duncan i Kay Gibson.00:05:03:To dobrze. Długo chcesz|tam zostać?00:05:05:4, 5 miesięcy.|Tyle, żeby zrobić film.00:05:08:- I wyskoczyć na safari.|- Safari?00:05:11:Nie chciałby|zapolować na słonie?00:05:13:- Chyba nie.|- A może na Iwy?00:05:16:Prawdziwe safari, chłopcze.00:05:18:- Kto za to płaci?|- Nie martw się.00:05:21:Jak stoisz finansowo?00:05:23:- Bez zmian.|- Jeste bez grosza?00:05:26:To zależy.|Mam ćwierć miliona długu.00:05:28:- Ćwierć miliona?|- Jakie 300 tysięcy.00:05:31:- 300 tysięcy dolarów i nie martwisz się?|- Czasami o tym mylę.00:05:36:- Widzisz wyjcie?|- Ten film.00:05:38:Rozumiesz po co mi Afryka?00:05:40:Nie mam nic do stracenia.|Jeli lew mnie dopadnie,00:05:43:moja ostatnia chwila|będzie szczęliwa.00:05:46:Pomylę, jak wierzyciele się dowiadujš,|że mnie żywcem zjedzono. . .00:05:50:i wszystko nabierze sensu.00:05:53:Dobra, John.|Co ze scenariuszem?00:05:56:Gdzie tu leży egzemplarz.|Nie mamy tytułu.00:06:00:Afrykański handlarz|czy Afrykańskie co tam.00:06:03:Panno Wilding?00:06:08:Gdzie jest ten scenariusz?00:06:10:Nie wiem, John.00:06:12:To go znajd. Co to za sekretarka?|Co robisz cały dzień?00:06:16:Przepisuję listy|i odbieram telefony.00:06:18:- Bzdura.|- To prawda.00:06:20:Na poczštku była dobra.00:06:23:Teraz się obijasz i szpiegujesz|dla Paula Landersa.00:06:26:Nieprawda. Nie szpieguję.|Zwłaszcza dla Landersa.00:06:30:Znajd scenariusz.00:06:31:Mamy spotkanie|z Landersem i inwestorami.00:06:34:Dobrze.00:06:36:- Landers producentem?|- Zgadza się.00:06:39:Wiesz, dlaczego znów|z nim pracuję?00:06:41:Nie.00:06:43:Bo to bez sensu.00:06:49:- Miło cię widzieć, Pete.|- I wzajemnie, Paul.00:06:52:- Możesz nam wszystkim uratować życie.|- Jak to?00:06:55:- Potwór. Odbija mu.|- Jest w dobrej formie.00:06:59:Spędziłe z nim pół dnia.|Nie wiesz, co on wyprawia.00:07:02:Pięciokrotnie prawie to zabił.00:07:04:To żyje tylko dzięki mnie.00:07:07:- Chce jechać do Afryki.|- Paul, co u ciebie?00:07:10:Johnny! Jak zleciał dzień?|Dużo zrobiłe?00:07:13:Nie. Ale pogawędzilimy sobie z Petem.00:07:16:- Jak scenariusz?|- Jeszcze nie czytałem.00:07:18:- Mylę, że jest dobry.|- Tak?00:07:21:Szkoda, że się na tym|w ogóle nie znasz.00:07:26:- Widzisz?|- Zawsze taki był.00:07:28:Jest gorzej. Oszalał.00:07:29:Powinien być w kaftanie bezpieczeństwa.00:07:33:Kolor oznacza dodatkowe koszty.00:07:37:Według mnie, nic nie daje.00:07:39:- Zgadzam się.|- Ja nie.00:07:42:Kolor to milion|ze sprzedaży biletów.00:07:45:To nie ma znaczenia.00:07:47:Próbuję tylko ustalić z Basilem,00:07:49:czy kolor komplikuje operację.00:07:52:Niestety tak, John.00:07:53:Kamera jest dużo cięższa.|Sš problemy ze wiatłem.00:07:57:Mówię ci, kolor jest istotny|dla naszego sukcesu.00:08:00:Nie chodzi mi teraz|o nasz sukces.00:08:04:Nie chcę ugrzęznšć.00:08:06:- Ugrzęznšć?|- Ugrzęznšć?00:08:08:Wiem, jak łatwo jest ugrzęznšć|z ekipš w plenerze.00:08:13:- Zdarzyło ci się kiedy ugrzęznšć?|- Nie.00:08:16:- Po co o tym mówisz?|- Mylę, że to ważne.00:08:19:A ja nie.00:08:21:Oczywicie, ty nie.00:08:23:Bo kiedy my będziemy się|pocić w Afryce,00:08:26:ty będziesz nas pouczał z Paryża.00:08:29:Nieprawda.|Będę z wami w Afryce.00:08:31:Już to widzę.00:08:33:Jakby tak kręcić rzekę w Anglii,|a drugš ekipę wysłać do Afryki,00:08:37:to ryzyko koloru|by się zmniejszyło.00:08:40:- Z innym reżyserem.|- Już o tym rozmawialimy.00:08:44:Czyżby?00:08:47:John, czy możemy chwilę|porozmawiać w sypialni?00:08:54:- O co chodzi z innym reżyserem?|- Wiesz, że bym ci tego nie zrobił.00:08:58:Sprzedałby własnš matkę,|żeby ubić interes.00:09:01:O co ci chodzi?|Chcesz zabić ten projekt?00:09:06:Nie, nie chcę.00:09:08:To po co mówisz o grzęnięciu?00:09:10:miertelnie ich przeraziłe!00:09:13:I że się wycofasz,|jeli nie będzie Afryki. Boże!00:09:17:Jeden kadr zostanie zrobiony|w Anglii i nie ma mnie.00:09:21:Ale nie zostanie.00:09:23:Omawiałe to za moimi plecami,|ty sukinsynu.00:09:26:Nic ci nie mówiłem, bo to w ogóle|nie wchodzi w rachubę.00:09:31:I gwarantujesz mi to?00:09:33:Tak, do cholery.|Gwarantuję!00:09:37:Twoja gwarancja|nic dla mnie nie znaczy.00:09:40:Nie wdam się w oszukaństwo,|żeby zrobić ci przyjemnoć.00:09:44:Obojętne czy film będzie|czarno-biały, czy sepiowy,00:09:47:czy trzeba go będzie animować.00:09:50:Pete i ja jedziemy do Afryki.00:10:02:- Jaki to ma efektywny zasięg?|- Około 90 m. Nie więcej.00:10:07:Na słonia wystarczy.00:10:09:Strzela się z 20 m.00:10:11:Mówiš, że czasami nawet bliżej.00:10:14:Nigdy nie byłem w Afryce,|ale ten, kto to napisał, był.00:10:18:Warto przeczytać.00:10:20:John Taylor.|Ekspert w tej dziedzinie.00:10:22:- Potrzebne nam dwie.|- Wemiemy dwie strzelby. . .00:10:26:i te mniejsze.|Mannlichery 256.00:10:29:Żeby postrzelać dla wprawy.00:10:31:- I jednš rutówkę, kaliber 12.|- Zawsze może się przydać.00:10:35:I amunicję.00:10:37:- Ile naboi, sir?|- 200. Po 200 na każdš.00:10:42:- Zapowiada się dłuższy wyjazd.|- Tak.00:10:44:Wytwórnia Sunrise Films|przyle panu czek.00:10:50:John! Ostrożnie!00:10:55:Irene. Na litoć boskš,|co ty tu robisz?00:11:04:Mielimy się tu spotkać.00:11:06:Bylimy umówieni.|Na drinka i kolację.00:11:11:- Wystroiłam się.|- Widzę.00:11:14:Wyleciało mi z głowy.|Irene Saunders, Pete Verrill.00:11:18:Witam.00:11:20:Zachwyciłam się pana ostatniš ksišżkš.00:11:22:Ja też jestem pisarkš.00:11:24:John obiecał, że dzi posłucha|mojego pomysłu na film.00:11:28:Przyłšczy się pan?00:11:30:Da mi pan kilka wskazówek.|Jak jeden pisarz drugiemu.00:11:40:Chodzi o psa. O szczeniaka.|On jest bohaterem, gwiazdš.00:11:44:PomyI, już w trakcie|czołówki poznajemy Horacego.00:11:48:liczne ujęcia Horacego.|W zbliżeniu. W dalekim planie.00:11:53:Mam wštpliwoci|co do tego fragmentu.00:11:55:Cenzura może się przyczepić.|Bo Horacy ma cieczkę.00:11:59:- Horacy?|- Pomylona osobowoć.00:12:02:Horacy ma bliniaka. Sukę.|Ma na imię Geraldine.00:12:05:I okazuje się, że to ona ma cieczkę.|Czy to nie pyszna przekrętka?00:12:14:Ze sceny w Hyde Parku|mamy widok rzeki o poranku.00:12:21:Widok rzeki.00:12:23:Horacy jest już sam. Bierzemy go|od góry, jak biegnie pustš ulicš.00:12:28:- Skręca na Grosvenor. . .|- Co tu robisz?00:12:30:Znalazłam egzemplarz scenariusza.00:12:34:- Liczę, że też się panu spodoba.|- Na pewno.00:12:37:Peter! Proszę.00:12:39:Musisz posłuchać zakończenia.00:12:41:Horacy jest sam. Widzimy go,|jak biegnie po opustoszałej ulicy.00:12:45:Natomiast w innym ujęciu. . .00:12:48:widzimy Geraldine na Brook Street.00:12:51:Mija Claridge's i wchodzi na plac.00:12:54:I wtedy nagle się widzš.00:12:56:Horacy i Geraldine.00:12:59:Wokół nie ma żywej duszy.|Biegnš ku sobie! Muzyka narasta!00:13:03:Ostatniš scenę zdejmujemy|w bardzo dalekim planie,00:13:09:widzimy jak do siebie dobiegajš,00:13:12:odwracajš się. . .00:13:15:i razem odchodzš.00:13:22:Ich życie dopiero się zaczyna.00:13:25:To koniec.00:13:30:Wzajemnie się odnajdujš.00:13:35:Co takiego. Co takiego.00:13:41:Podoba ci się?00:13:44:Kochanie, to jest co.0... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •