Beaulieu Baptiste - Już Nigdy Pan Nie Będzie Smutny, książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Beaulieu BaptisteJuż nigdy Pan niebędzie smutnyStarzec Edyp skazany na tułaczkępo drogach Hellady, ojcobójca,kazirodca i świętokradca bez korony,ozwie się w te słowa:„Minio tylu przeciwności sędziwe latai duszy mej prawość każą mi ufać, że wszystko jest dobrze".SofoklesEdyp w KoloniePlemiona skazane na sto lat samotnościnie mają już drugiej szansy na ziemi.Gabriel García MárquezKiedy opowiadam niezwykłą historię Doktora, który chciał umrzeć,przypomina mi się, że przed wielu laty leczył on panią Barkę. Brzuchpani Barki był wielki niczym arbuz. Punkcje wykonywane przez lekarzynic nie dawały, zaraz po nich wracała do poprzedniego stanu. Znowują nakłuwano i za każdym razem odciągano prawie trzy litry. Istnabeczka Danaid, z której lekarze na okrągło wybierali wodę. Gdy paniBarka, stała bywalczyni oddziału, po raz pierwszy ujrzała lekarza wschludnym fartuchu studenta, nie chciała słyszeć, żeby to on opróżniałjej brzuch.- Ostrzegam, jestem trudnym przypadkiem. Boję się igieł, zwłaszcza wrękach studentów.Młodziutki lekarz odbywający wówczas swoją pierwszą praktykęwycofał się z jej sali rakiem. Zaglądał do niej co godzinę z uśmiechemna twarzy, zostawał na parę minut, po czym znikał tak jak się pojawiał,cichy i pokorny. Kiedy pacjentka pozwoliła mu wreszcie na zabieg,zabrał się do niego z rozbrajającą nieporadnością i szczerą troską o to,by nie przysporzyć jej bólu. Po tej próbie nie chciała już innegolekarza. Wracał do sali na punkcję dwa, trzyrazy w tygodniu, aż w końcu, siłą rzeczy, zaprzyjaźnili się. Niestety,pewnego dnia powiedział jej:- Mój staż dobiega końca. Niedługo przejmie panią inny stażysta.Przykro mi.Wyglądała na niepocieszoną. Zostawił ją szybko. Oczywiście raz najakiś czas dzwonił, żeby dowiedzieć się, co słychać. Trafiał na swoichnastępców:- Chce, żebym to ja ją leczył, nikt inny! - opowiadali. Z jednej stronycieszyło go to, z drugiej nie potrafił wyzbyć się dziwnego poczucia, żena czole wyrosła mu para długich rogów.„Ty idioto! - myślał. - A kiedyś chciała tylko ciebie..."Rok później, gdy znów zjawił się w tym szpitalu, od razu wstąpił naswój dawny oddział:- Czy pani Barka wciąż tu leży?- Ma przyjść w czwartek na punkcję. Chcesz się tym zająć?- Jasne!Dwa dni później wstał, gładko się ogolił, doprowadził do ładu blondwłosy i założył czysty fartuch.Kiedy wszedł do jej sali, pomyślał, że się nie zmieniła, że wciąż mapiękną twarz, że ma szczęście, bo znowu może ją leczyć i z niąprzebywać. Tak. Naprawdę pomyślał, że jest szczęśliwy. Wymieniliuśmiechy:- Tak jak dawniej? - spytała pacjentka.- Tak jak dawniej - odparł młodzieniec.Od tej pory upłynęło wiele lat. Doktor zdążył przekroczyćczterdziestkę. Długawe włosy, gładko przyczesaneza uszami, zaczerwienione policzki, do tego czerwona kreska zamiastust i wyraz głębokiego smutku sprawiały, że jego twarz robiła wrażenieprzygaszonej.Do pracy wkładał zawsze te same ciemne spodnie i tę samą jasną,nienagannie wyprasowaną koszulę. Już nie umiałby się nosić inaczej.Od śmierci żony stał się facetem czarno-białym.Tego zimowego poranka, od którego zaczyna się ta historia, bogowiePółnocy przyprószyli miasto śniegiem, słońce świeciło, na gałęzifigowca wesoło ćwierkał ptak, a życie Doktora przybrało ostatecznyobrót: postanowił, że jeszcze tego samego wieczoru odbierze sobieżycie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •